sobota, 27 września 2014

Don't



Wznoszę się i opadam. Dryfuję.
Rzeka zwana życie niesie mnie wraz ze swoim prądem.
Poddaję się mu.
Nie walczę.

Ubieram swe usta w uśmiech.
Naturalny.
Chociaż nic się nie zgadza, nic nie jest tak, jak powinno, uśmiecham się.
Próbuję znaleźć resztki optymizmu w sobie.

Zbyt długo skupiałem się na tym co mnie drażni.
Do tego stopnia, że przestałem dostrzegać pojedyncze promyki słońca próbujące przebić się przez grubą warstwę chmur.

Zbyt długo starałem się dopasować do innych.
Do tego stopnia, że to kim jestem naprawdę stawia mnie w bardzo niekorzystnym świetle, odsuwając tym samym wszystkich, na których mi zależy.

Mimo zmęczenia, mimo strachu, mimo osamotnienia.

Dryfuję. Uśmiecham się. Żyję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz