piątek, 11 lipca 2014

Angel



Czasem życie nas przytłacza. Czasem ktoś powie o kilka słów za dużo. Czasem nasze myśli są naszym największym wrogiem. Czasem... Czasem się poddajemy. Próbujemy się spalić, zniszczyć, okaleczyć. Czasem wydaje się nam, że to najlepsze, najbardziej słuszne i jedyne trafione rozwiązanie.
Odcinamy się. Porzucamy wszystko i wszystkich. Pogrążamy się w marazmie i letargu.
Nie zauważamy, bądź udajemy, że nie widzimy Aniołów.
Przyjaciół, rodziny, partnerów. Ludzi, którzy kochają nas bezwarunkowo. Ludzi, którzy skoczą za nami w ogień. Ludzi, którzy zawsze przy nas będą, nie ważne, jak źle będzie.
W całym naszym bólu, nie zauważamy, że inni cierpią razem z nami. Nasze cierpienie wydaje nam się naszym własnym.
Boimy się otworzyć. Obnażenie swojej duszy nie należy do najłatwiejszych, ale zamykanie jej w betonowej klatce wcale nie pomaga. W końcu z tej klatki nie będzie wyjścia. Zamkniemy się w sobie na zawsze i pozwolimy naszej skonfundowanej, poranionej, osamotnionej duszy umrzeć w męczarniach. Obwiniając cały świat za taki stan rzeczy.
Przestaniemy czuć, odczuwać. Przestaniemy żyć. Pozostanie tylko wegetacja.
Z duszą jest, jak z pięknym kwiatem. Niepodlewana usycha. Wmawianie sobie, że nie jest się zdolnym do odczuwania najgłębszych uczuć osusza korzenie, z których rośniemy. Odcina liście, nacina łodygi, obrywa płatki.
Czasem warto przyznać, że potrzebuje się pomocy. W końcu prawdziwą siłą jest przyznanie się przed samym sobą i innymi, że się sobie nie radzi, niż udawanie cudownie magicznej, ciepłej, silnej, otwartej osoby. Być może to drugie rozwiązanie pomaga, ale do czasu. Do czasu, gdy w końcu się obudzimy i zorientujemy się, że Ci którzy nas kochali, odeszli.
Jedna dusza karmi drugą, druga trzecią, trzecia czwartą i tak dalej. Tworzą w końcu zamknięty krąg. Jeśli jedna dusza obumiera, obumierają z nią inne. Te silniejsze odcinają się. Te słabsze, odchodzą w nicość.
Nie bójmy się przyznawać do swoich porażek. Nie bójmy się kochać. Nie pozwólmy naszym duszom umrzeć.

Inspiration

1 komentarz:

  1. dokładnie :)
    moja siostra ma taki moment, w którym właśnie tych dobrych aniołów nie widzi i bardzo mnie to martwi, bo widzę jak ją to przytłacza

    OdpowiedzUsuń