piątek, 13 czerwca 2014

Street of the waterfalls



Biegniemy przez życie. Pędzimy, poszukując jego sensu. Mijamy obce twarze, w często nieobcych miejscach. Poznajemy, uczymy, zapominamy. Schemat ten często powtarzamy, tracąc przez to ten jakże cenny czas.
Ostatnio spacerując przez miasto, zanurzyłem się w otchłani dźwięków wydobywających się z moich słuchawek. Nie słuchałem uważnie utworu. Melodia, sama w sobie, sprawiła, że czas zwolnił tętno. Wiatr, który smagał kurczowo trzymające się gałęzi liście, zaczął być jakby bardziej delikatny. Auta pędzące niczym mrówki w mrowisku, zdawały się jakby wolniejsze. Ludzie, którzy dotychczas wydawali mi się obcy, sprawiali wrażenie bliskich przyjaciół.
Zacząłem się wtedy zastanawiać. Dlaczego tak pędzimy? Dlaczego nie doceniamy tych prostych chwil? Dlaczego nie doceniamy prostych gestów? Dlaczego jesteśmy dla siebie oschli? Dlaczego...?
Wszyscy dookoła wmawiają nam, że mamy mało czasu, że musimy się spieszyć, że chwila jest ulotna.
Moim zdaniem powinniśmy zwolnić. Zwolnić tętno naszego życia. Wyrównać je. Wyciszyć.
Zacznijmy żyć, a nie przeżywać. Zacznijmy dostrzegać delikatność, zmysłowość, ulotność, piękno chwili.
To właśnie to w naszym życiu jest najpiękniejsze. Chwile. Te proste i skomplikowane. Te obce i te znane.
Każda z nich jest tak samo wyjątkowa. Nie ignorujmy ich, zacznijmy się nimi cieszyć i podziwiać.
Zacznijmy żyć.

2 komentarze: