piątek, 18 września 2015

Sail



Figlarnie bawię się palcami. Przeplatam je, głaszczę, wyginam, naciągam, rozciągam, gryzę, liżę, ba! oblizuję. Niczym spragniony pies chłepczę ściekającą z nich krew.

Delikatny grymas przypominający uśmiech jawił się na mojej twarzy.
W oczach widać jedynie smutek i rozpacz.
Uciekam myślami.
Opieram głowę o ścianę, zaciągam się dymem z papierosa.

Krew strużkami spływa z kącików ust.

Ciepłe światło świecy rzuca cień na obryzgane czerwoną mazią ściany.
Kolejne dwa trupy do kolekcji.

Papieros nie smakuje już tak, jak dawniej.
Zbyt mocno drapie w gardło.

Mózg zakonserwować formaliną czy przyrządzić z niego obiad?
Serce aż rośnie na samą myśl.

Pukanie do drzwi dobiega mych uszu.
Pora się odrobinę...
Rozerwać?

Inspiration

1 komentarz:

  1. Uuuu! Dostrzegam tu moje wpływy =) I mózg zdecydowanie na obiad!

    OdpowiedzUsuń