piątek, 28 marca 2014

It's a wild world


Ze łzami w oczach patrze na ludzka degrengoladę.
Na emocjonalna zapaść.
Staram się być biernym obserwatorem, bo przecież nie naprawie całego świata, nawet jeśli bardzo będę tego chciał.
Z drugiej natomiast strony ogarnął mnie niesamowity marazm i stagnacja.
Powoli przestaje czuć, czy odczuwać.
Traktuje uczucia niesłychanie przedmiotowo.
Jak gdyby można byłoby je kupić. Za jakąś tam dziwna walutę.

Stalem się irytująco dziwny. Przytłaczający. Egocentryczny. Prześmiewczy i karykaturalny.

Próbuję poukładać swoje myśli na temat świata i społeczeństwa, w którym żyje.
Obnażamy swoja fizyczność, chyba po to, by zakryć braki emocjonalne.

Stajemy się puści, przez co jesteśmy z dnia na dzień co raz bardziej dziwni.
Niezrozumiali.
Nie potrafimy już egzystować, bo o życiu nie można tu powiedzieć, w środowisku, gdzie znajdzie się choć jedna osoba wciąż posiadająca zdolność do czucia/odczuwania.

Zastanówmy się nad sobą, zastanówmy się dokąd ten świat zmierza. 
Nie pozwólmy, aby zjechał na zły trakt.

1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, choć to niesamowicie pesymistyczne, że ten świat już zjechał na niewłaściwe tory, a to, że skupiamy się na fizyczności... poniekąd wydaje mi się, że to tylko maska. By chronić swoje wnętrze. Wybudowaliśmy wokół siebie mur, fizyczny mur, który chroni to lepkosć naszej duszy. Zatykamy uszy, ciągle na nowo...

    OdpowiedzUsuń